Prezes Jarosław Kaczyński w jednej z wypowiedzi mówił, że nie będzie odwetu. Nie zgadzam się z nim. Za rządów PO-PSL doszło do niesamowitej patologii w spółkach państwowych. Na stanowiskach mianowano partyjnych nominatów, ba obchodzono ustawę kominową, by im dać bardzo swoite wynagrodzenia (wielokrotnie przekraczające sumy z ustawy kominowej). Prezesi PZU czy PKO BP otrzymują wynagrodzenia w milionach złotych, a równocześnie zwalnia się zwykłych pracowników w ramach oszczędności. KGHM stał się siedliskiem dyrektorów z rekomendacji PO. Czy do normalnych nalezy fakt, iż Kraśko w telewizji zarabia po 60 tys zł miesięcznie, Tomasz Lis także jakieś zawrotne sumy - za ich trujący jad. Równocześnie państwa nie stać na podwyższenie kwoty wolnej od podatku, by pokrywała co najmniej minimum egzystencji. Władza PO-PSL zorganizowała pasożytniczy system wynagrodzeń, dla swoich, niby to zgodne z prawem a tak naprawdę było to "złodziejstwo w majestacie prawa".
Czy brak odwetu na oznaczać, iż ci nominaci nadal będą mogli prowadzić "high-life" kosztem zwykłych pracowników. Czy mamy tolerować naruszenia prawa w postaci kolejnych Elewarrów. Spółka ta stała się symbolem pasożytniczych relacji m.in. w sferze wynagrodzeń kierownictwa, na co zwracał uwagę NIK. Zatem czy nie nalezy wyrzucić tych nominatów partyjnych z Elewarru, PKO BP, PZU, KGHM, Orlen, PGE ze spółek? I niech nikt nam nie wmawia że nie ma kadr, które pracowałyby za wynagrodzenia kominowe. Dla przykładu w 2007 r. w Elewarrze prezes Daniel Alain Korona otrzymywał kominówkę, a wyniki spółki były jedne z najlepszych w historii tej spółki (gdy nastał Śmietanko z PSLu dziwnym trafem wynagrodzenia znacząco wzrosły, pojawiły się także pseudo wyjazdy służbowe, faktycznie turystyczne). Czy tacy menedżerowie mają nie wracać na stanowiska, bo zajmują je partyjni nominaci z PO-PSL za znacznie większe wynagrodzenia, a takie zmiana byłyby traktowane jako "odwet"
